Strada Alta to klasyk wśród szlaków w rejonie Leventina, w kantonie Tessin. Cała trasa liczy około 45 km i prowadzi wzdłuż południowych zboczy Airolo do miejscowości Biasca. Podobno odcinek pomiędzy Deggio i Rossura jest najpiękniejszy z całej trasy.
Ja akurat proponuję niewielki, bo zaledwie czternastokilometrowy wycinek ze Strada Alta, prowadzący od Ambrì – Piotta do Faido. Ale i tutaj nie brakowało malowniczych, górskich krajobrazów.
Do tego wyjątkowy klimat tworzyły mijane po drodze tradycyjne i trochę zaniedbane budynki, stare kapliczki oraz wyludnione wioski. Poza tym ścieżka miejscami była zarośnięta, co raczej świadczy o niewielkiej ingerencji człowieka. Dzięki temu można poczuć się bliżej natury. Przyznam, że do mnie przemawia ten niekomercyjny, staroświecki klimat.
Kilka wskazówek dotyczących trasy
Oczywiście sam szlak jest dobrze oznakowany i nie powinniście się zgubić. Wystarczy iść według drogowskazów kierujących na Strada Alta.
Pierwszy kilometr pokonuje się przez miasto. W tym przypadku można iść zaraz przy ulicy albo wybrać trochę spokojniejszą opcję, bliżej zieleni (na mapie uwzględniłam drugą możliwość). Następnie trzeba przejść pod autostradą na drugą stronę, a potem za niewielkim mostem skręcić w prawo.
Samo przejście pod autostradą jest dość osobliwe i gdyby nie tabliczki informujące, że tędy przebiega szlak, nie pomyślałabym, że jest to miejsce przeznaczone dla pieszych. Prawdopodobnie teren jest ciągle w remoncie, więc w przyszłości może wyglądać bardziej przyjaźnie.
Dalej czekało nas kilkusetmetrowe podejście w górę do Deggio. Cała trasa, mimo że to klasyk w tym rejonie, była bardzo spokojna i bez tłumu wędrowców. Nawet wioski były opustoszałe.
Zapomniane Faido
Na koniec dotarliśmy do Faido, znanej przed laty jako „St. Moritz des Tessins” dla bogatych. Niegdyś na wakacje przyjeżdżała tutaj śmietanka z Włoch i Szwajcarii, a miasto tętniło życiem. Obecnie miejsce to niestety świeci pustkami. Niewątpliwie duży wpływ na to miało najpierw otwarcie tunelu drogowego Gotthard w 1980 roku i następnie w 2016 roku inauguracja bazowego tunelu kolejowego.
Turyści zaczęli jeździć na weekendy do miejscowości znajdujących się po drugiej stronie tunelu, gdzie słońce równie przyjemnie grzało, a było znacznie bliżej. Na przestrzeni lat ten piękny zakątek został po prostu zapomniany.
Pierwsze co rzuca się w oczy, to hotele z pordzewiałymi szyldami, zamkniętymi okiennicami i kruszącym się tynkiem. Widok przykry, lecz również tworzący specyficzny klimat. Niewątpliwie raj dla osób specjalizujących się w fotografii artystycznej.
Nie jestem pewna czy tym opisem zachęciłam wiele osób do odwiedzenia tego regionu. Wierzę jednak, że znajdą się osoby, które docenią specyficzny klimat tego miejsca.