Wielu z was zapewne kojarzy to miejsce z letnich spacerów oraz z turkusowej barwy jezior Cauma i Cresta. Zapewniam, że zimą miejsce to również oczarowuje. Łąki, lasy i jeziora pokryte białym puchem wyglądają zupełnie inaczej, bardziej magicznie. Gorąco polecam tę trasę, zwłaszcza przy słonecznej pogodzie.
Jak dojechać do Flims
Z praktycznych informacji dorzucę, że do Flims udaliśmy się autobusem nr 81 z dworca autobusowego w Chur. Wprawdzie jazda trwa ponad trzydzieści minut, ale za to widoki z okna są naprawdę rewelacyjne i czas szybko biegnie.
Po wyjściu na przystanku Flims Dorf Bergbahnen należy kierować się w dół do wioski. Początkowo trasa prowadzi przez osiedla mieszkalne. Dalej, po przejściu kilkuset metrów po ośnieżonych łąkach Rens, dociera się do lasu, który zimą wygląda magicznie.
Na trasie nie można przegapić punktów obserwacyjnych ze wspaniałymi widokami na wąwóz i wijącą się w nim rzekę Ren oraz na częściowo zamarznięte jezioro Cauma.
Znaczenie nazwy jeziora Cauma
W ramach ciekawostki dodam, że nazwa tego jeziora oznacza „Jezioro popołudniowego odpoczynku”. Dawniej bowiem jego brzegi służyły pasterzem i zwierzętom do postoju oraz wytchnienia przed dalszą drogą.
Czasy niewątpliwie się zmieniły, lecz nazwa pozostaje nadal aktualna. Miejsce to jest odwiedzane latem przez wielu spragnionych relaksu i wypoczynku po pracy oraz kąpieli w turkusowym jeziorze.
Wracając do zimowej trasy, podkreślę, że droga jest bardzo dobrze przygotowana dla spacerowiczów. Jest odśnieżona i oznakowana różowymi drogowskazami oraz słupkami (większość trasy – szlak nr 274). Nie sposób się zgubić. Miejscami może być trochę ślisko. Dlatego trzeba uważać.
Zjazd na sankach
Nadaje się ona doskonale również dla początkujących i rodzin z dziećmi. Jednak w przypadku najmłodszych, skróciłabym trasę o ostatni odcinek, gdzie droga odbija w lewo w centrum wioski. Prowadzi ona bowiem pod górę, a potem stromo w dół.
Jest jeszcze inna opcja, a mianowicie możecie wziąć ze sobą sanki i na końcowym etapie trasy zjechać na nich z górki.