Wędrówka do regionu Wasserfallen

Stopień trudności: T2 / ✶✶
Dystans: ok. 11 km
Czas: ok. 3 h 40
Podejście w górę: 507 m
Zejście w dół: 906 m
Najwyższy punkt: 1’201 m n.p.m.
Stacje: Ramiswil, Alpenblick – Mittler Passwang – Ober Passwang – Passwang Antenne – Vogelberg – Wasserfallen Rochus Kapelle – Chellenchöpfli – Hinteri Egg – Waldweid – Wasserfallen – Schelmenloch – Reigoldswil, Dorfplatz
Najlepszy czas na wędrówkę: maj – październik

Wędrówka zaczyna się w kantonie Solothurn, a kończy w Basel Landschaft.

Punkty widokowe

Pierwszy etap trasy prowadzi od restauracji Alpenblick Passwang w górę, na szczyt Vogelberg (1’204m n.p.m.), który jest jednym z najwyższych punktów w paśmie górskim Passwang w Jurze Solothurn.

Góra nie jest za wysoka, ale widoki całkiem przyjemne. Podłoże zaś do tego momentu nie stwarza trudności w marszu.

Z kolei za szczytem, idąc po grzbiecie łańcucha Passwang, trzeba już patrzeć pod nogi, bo droga jest bardzo kamienista i łatwo o potknięcie.

Szlak prowadzi do kolejnego punktu widokowego, który znajduje się na Chellenchöpfli, na wysokości 1’157 m n.p.m. Pod koniec lipca dominowały tutaj różne odcienie zieleni. Jesienią podobno mgły pięknie otulają okolicę.

Gospodarstwo Wasserfallenhof

Przed górną stacją kolejki górskiej Wasserfallen, tuż przy drodze pasą się na łąkach lamy i konie, a w błocie taplają świnie. Jest to gospodarstwo Wasserfallenhof.

Jego gospodarz hoduje również inne zwierzęta, lecz co ciekawe, między pracami rolnymi organizuje Lamatrekking, czyli wędrówkę w towarzystwie lam.

Przyznam, że w dużych grupach „ludzkich” nigdy nie czułam się zbyt komfortowo w górach, ale z lamami nigdy nie próbowałam.

Park linowy

Przy samej stacji jest kolejna atrakcja, a mianowicie park linowy o różnych poziomach trudności. Z tego co zauważyłam ma on amatorów w każdym wieku. Zatem i dzieci i dorośli nie będą się tutaj nudzić.

Ostatni etap trasy

Na odcinku prowadzącym w dół pojawiają się w końcu wyczekane wodospady i rwąca rzeka Hintere Frenke. Schodzenie tutaj nie jest najłatwiejsze. Jest bardzo ślisko i trzeba być skoncentrowanym, lecz okolica jest fantastyczna.

Wędrówka kończy się w gminie Reigoldswil, która znana była kiedyś z tkania jedwabnych wstążek. Więcej na ten temat z pewnością można dowiedzieć się w lokalnym muzeum „im Feld”.

Z tej wyprawy wstążek nie przywiozłam, lecz syrop z kwiatów czarnego bzu. Dla mnie to była nowość. Z wodą i listkami mięty jest całkiem smaczny. A samoobsługowy sklepik znajduje się przy drodze, zatem z pewnością go nie przegapicie.

Iwona Plewnia