W końcu i ja dotarłam nad Caumasee. Zbierałam się do tego od dwóch sezonów. Ale chyba tak mam, że im bardziej popularne jest miejsce, tym więcej potrzebuję czasu, żeby je odwiedzić. Upały w ostatnich dniach pomogły mi jednak w podjęciu decyzji.
Wędrówkę, a raczej spokojny marsz zaczęliśmy w niewielkiej miejscowości Flims, położonej w kantonie Graubünden i ruszyliśmy w kierunku Caumasee. Już na miejscu nie ma wielkiego znaczenia, czy wybierzecie drogę wzdłuż lewego czy prawego brzegu. Na końcu jeziora obie ścieżki spotykają się i dalej szlak prowadzi lekko pod górę do platformy widokowej Il Spir (w kierunku Conn).
Osoby, które chcą się jednak wykąpać przed dalszą drogą, powinny wiedzieć, że lewy brzeg jest ogrodzony i wstęp jest płatny. Drugi brzeg jest niezagospodarowany i idealnie nadaje się na chwilowy postój i kąpiel.
Po obejrzeniu wspaniałego widoku na wąwóz Renu, dalej trzeba się trochę cofnąć i pójść w stronę Crestasee. Miłośnicy kąpieli w czystych, górskich jeziorach mogą ponownie wskoczyć do wody i wysuszyć się w drodze powrotnej do przystanku autobusowego Flims Waldhaus.
Trasa wiedzie głównie przez las i jest raczej łatwa. Jest jedno dłuższe podejście w górę na ostatnim odcinku trasy za jeziorem Crestasee.
Miejsce to jest idealne również na spacery rodzinne z wózkiem dziecięcym. Wprawdzie na trasie zaproponowanej przeze mnie jest kilka krótkich odcinków, na których ciężko byłoby pchać wózek po wystających korzeniach drzew. Jednak nie trzeba ściśle trzymać się tej drogi. Można trochę zboczyć z trasy i podążać po bardziej utwardzonym podłożu.
Całą drogę można śmiało przejść w sandałach trekkingowych, czy w innych sandałach sportowych z grubszą podeszwą. Ja miałam dwie pary obuwia i niestety moje ciężkie buty trekkingowe nosił mój dzielny mąż. Zatem, jak wolicie lżejsze obuwie, to bez wahania zostawcie buty trekkingowe w domu.
Koniecznie za to weźcie ze sobą stroje kąpielowe. W upalny dzień turkusowa woda kusi, żeby do niej wskoczyć. A będą ku temu dwie okazje, przy Caumasse i Crestasee.