To moje drugie podejście, jeżeli chodzi o jezioro Klöntal. Wybrałam się tutaj również pod koniec lutego. Okolica wokół jeziora wyglądała wówczas niesamowicie. Lecz nie ukrywam, ciężko było przedzierać się przez zasypany las. Dlatego trasę polecam w cieplejszym okresie.
Jezioro znajduje się na wysokości około 848 m n.p.m. i z każdej strony otaczają je majestatyczne góry. Wbrew pozorom jezioro powstało w sposób naturalny, w wyniku osunięcia się południowego i północnego zbocza doliny. Dopiero później zbudowano zaporę wodą i zaczęto wykorzystywać jezioro do produkcji energii elektrycznej (1908 rok).
Praktyczne wykorzystanie lodu z jeziora Klöntal
W ramach ciekawostki dodam, że zanim na rynku pojawiły się maszyny do lodu, lód pozyskiwano w dużej mierze właśnie z zamarzniętego jeziora Klöntal. Odbiorcami zaś były nie tylko szwajcarskie browary, lecz również bary i restauracje w Köln, Paryżu czy Marsylii. Odbywało się to w ten sposób, że najpierw bryły lodu transportowano saniami do Glarus, a potem wysyłano je koleją w świat.
Z tego starego sposobu zdobywania lodu najdłużej, bo aż do 1953 roku, korzystał browar w Wädenswil.
Parę słów o trasie
Jeśli chodzi o trasę, to niemal połowa jej przebiega po zalesionym brzegu jeziora. Po drodze jest wiele ścieżek prowadzących w dół do samej wody, a także sporo miejsc, gdzie można rozłożyć koc.
Widoki są rewelacyjne. A do tego jeszcze mija się wysoki wodospad Dunggelaui, pod którym śmiałkowie chłodzą się w upalny dzień.
Dalej droga prowadzi w górę przez las do restauracji Schwammhöhe. Nie wiem czy jedzenie serwują dobre, ale widok z tarasu mają nieziemski. Stąd rozpościera się wspaniała panorama na jezioro Klöntal i otaczające je szczyty. Warto zatrzymać się tutaj, chociażby dla samego widoku.
Trasa kończy się w mieście Glarus, które jest stolicą kantonu o tej samej nazwie.
Ostatnia legalna egzekucja czarownicy
Nie wiem czy wiecie, że właśnie tutaj wykonano ostatnią, legalną w Europie egzekucję kobiety oskarżonej o czary. Nazywała się Anna Göldi i nie miała łatwego życia.
Jej los przypieczętował wpływowy mieszkaniec Glarus, u którego pracowała jako służąca. Był nim lekarz, sędzia, rządca i radca w jednej osobie – Johann Jakob Tschudi. Anna opiekowała się również jego córką.
Kiedy pewnego dnia dziewczynka wypluła igły i wkrótce potem zmarła, służąca została posądzona o uśmiercenie dziecka, a potem o czary.
Anna Göldi nie miała żadnych szans w tej batalii i pod torturami przyznała się do wszystkich zarzucanych jej czynów. A 13 czerwca 1782 roku została stracona za pomocą miecza.
Muzeum poświęcone Annie Göldi
Więcej na ten temat możecie dowiedzieć się w muzeum w Ennenda (Anna Göldi Museum), którego inicjatorem i sponsorem jest Fundacja Anny Göldi.
Fundacja została założona w 2007 roku, a jej statutowym celem jest zachowanie pamięci o Annie Göldi. Ponadto fundacja angażuje się w działania na rzecz ochrony praw człowieka, a także przeciw dyskryminacji oraz rasizmowi.
Z praktycznych informacji dorzucę na koniec, że przy jeziorze są kempingi, a zatem również miejsca do parkowania. Ja akurat dojechałam do jeziora autobusem nr 504 z dworca w Glarus.