Trasa zaczyna się w niewielkiej miejscowości Mels i biegnie dalej przez las u podnóża gór.
Jak to jesienną porą bywa, wędrówkę zaczęliśmy w gęstej mgle. W takiej aurze las wygląda niesamowicie. Niestety nie widać wówczas imponujących pasm górskich, które otaczają dolinę.
Po dotarciu do najwyżej położonego punktu na szlaku, udało nam się przebić przez te mgły i nacieszyć słońcem oraz widokami. Pierwsze co rzuciło się w oczy to pasmo górskie Churfirsten – wizytówka regionu. Jest ono jednym z najbardziej rozpoznawalnych pasm górskich w Szwajcarii. A jego kształt widnieje nawet na błękitnych ławkach, które mija się na trasie.
Schodząc dalej w dół dociera się do ukrytego głęboko w lesie, przepięknego wodospadu Berschnerfall. Liczy on 46 metrów wysokości i nawet we mgle robi niesamowite wrażenie. Zresztą cały odcinek trasy, który prowadzi przez wąwóz jest bardzo atrakcyjny.
Po wyjściu z wąwozu dociera się na skraj niewielkiej miejscowości Berschis. To oznacza, że wędrówka zbliża się już do końca. Las zostaje w tyle, a ścieżki prowadzą przez spokojne osiedla mieszkalne.
Ostatni odcinek trasy biegnie pomiędzy winnicami, prosto do miasta Walenstadt, które położone jest nad przepięknym jeziorem Walen.
Na koniec dodam, że na trasie jest do pokonania trochę schodów (głównie w pobliżu wodospadu), są również niewielkie wzniesienia. Poza tym idzie się całkiem sprawnie i bez większego wysiłku.