Bajeczne (nie tylko) widoki na trasie Lavin – Ftan

Stopień trudności: T2 / ✶✶✶
Dystans: ok. 17 km
Czas: ok. 4 h 45
Podejście w górę: 623 m
Zejście w dół: 720 m
Najwyższy punkt: 1’669 m n.p.m.
Stacje: Lavin – Resgia – Guarda – Bos-cha – Ardez – Muglin – Ftan Pitschen – Ftan Baraigla
Najlepszy czas na wędrówkę: kwiecień – listopad

Ponownie z wizytą w szwajcarskim ryjku, czyli w kantonie Graubünden (pl. Gryzonia). Niewtajemniczonym wyjaśniam, że terytorium Szwajcarii przypomina swoim kształtem dzika. A cała trasa prowadzi dokładnie przez jego ryjek.

Mimo że nie jest to typowo górski szlak, jednak widoki, między innymi na ośnieżone szczyty masywu Silvretta, perełkę kantonu Graubünden, są nieziemskie. Do tego malownicze wioski Guarda, Bos-cha, Ardez i Ftan, zupełnie inne od tych, które dotąd widziałam w Szwajcarii, sprawiają, że ta trasa jest naprawdę wyjątkowa.

A przede wszystkim idealna na spacer, trening przy kijkach czy na wypad z dziećmi. Na wycieczkę z najmłodszymi polecam odcinek z Lavin do Ardez. Dalej bowiem trasa prowadzi przez las i łąki, co utrudnia pchanie wózka dziecięcego. W Ardez jest również dworzec kolejowy.

Guarda, wioska jak z bajki

Jako pierwszą na trasie mija się wioskę Guarda, z pięknie zachowaną architekturą oraz charakterystycznymi malowidłami na budynkach (Sgraffiti). Spacerując główną uliczką odnosi się wrażenie, że czas się tutaj zatrzymał. Te malowidła naścienne występują w każdej z wiosek mijanych na szlaku.

Słowo Guarda w dialekcie Vallader języka retoromańskiego oznacza patrzeć, spoglądać.  Niezaprzeczalnie ma to sens, bo widoki z wioski są rewelacyjne.

Tak na marginesie dodam, że językiem retoromańskim posługuje się mniej niż 1% mieszkańców Szwajcarii, a mimo to jest on jednym z czterech języków państwowych. Ale najbardziej zadziwiło mnie to, że ma on aż pięć dialektów: Sursilvan, Sutsilvan, Surmiran, Puter oraz wspomniany wyżej Vallader. I jak tu się dogadać?

Jedna z najpopularniejszych bajek w Szwajcarii

Wracając do Guarda, nazwa wioski może wydawać się znajoma tym, którzy czytają książki dla dzieci. Chodzi konkretnie o opowieść pod tytułem „Schellen-Ursli”, autorstwa Seliny Chönz. Książka została wydana po raz pierwszy w 1945 roku i jest, tuż po „Heidi” oczywiście, najpopularniejszą lekturą dla dzieci w Szwajcarii.

Historia dzieje się dokładnie we wsi Guarda i opowiada o chłopcu imieniem Uorsin, który szuka odpowiedniego dzwonu na procesję, zwaną Chalandamarz. Zwyczaj ten, nadal praktykowany w tym rejonie na początku marca, polega na odganianiu duchów zimy za pomocą dzwonków. Podobno im większy robi się hałas, tym lepiej.

To właśnie dom o numerze 51 posłużył ilustratorowi Aloisowi Carigieta jako wzór dla domu rodzinnego głównego bohatera. Jego ilustracje można zobaczyć oczywiście w książce.

Fanów książki dodatkowo informuję, że został przygotowany specjalny szlak tematyczny (Der Schellen – Ursli – Weg). Koncentruje się on na najważniejszych wydarzeniach w bajce, takich jak rozmieszczenie dzwonków, pełne przygód wejście do Maiensäss czy radosna procesja „Chalandamarz”.

Wyjątkowy punkt widokowy

Na ostatnim odcinku drogi schodzi się dosyć ostro w dół do niewielkiego dworca kolejowego Ftan Baraigla, który znajduje się na zupełnym odludziu. Jest tam tylko jedna ławka. A siadając na niej odkrywa się wyjątkowy widok na zamek Tarasp. Niewątpliwie umila to czas oczekiwania na pociąg.

Na koniec dodam, że ta trasa jest przygotowana do wędrowania również zimą. Należy tylko kierować się różowymi drogowskazami.

Iwona Plewnia